Redakcja KR

Klątwa Szczytniaka 2020

Góry Świętokrzyskie, 20.02.2020

Góry Świętokrzyskie coraz bardziej odkrywane przez biegaczy 

Druga edycja tego, z założenia zimowego biegu, okazała się być po raz kolejny typowo wiosenną. Rok temu biegacze trafili na piękne roztopy. W tym roku, mimo wcześniejszego terminu, pojawili się tuż po nich. 15 stopni na plusie i błota, jak wielu z nich twierdzi w paśmie Jeleniowskim można wpaść w głębsze błoto, niż to jakie można było spotkać w najbardziej błotnych latach Łemkowyny. 

Tekst: Ania Lis

„To błoto to normalnie możecie eksportować, znam przypadki osób, które rezygnują z królowej błota, bo nie ma go tam w ostatnich latach, tak więc samoistnie pod tym kątem robicie konkurencje. No i to podejście na Szczytniak z dwóch stron - pięknie!” - powiedziała Nina Graboś - zwyciężczyni dłuższego dystansu.

Lokalsi do błota są przyzwyczajeni. Nie jest to dla nich żadna nowość. Lessowe podkłady pasma Jeleniowskiego potrafią się „pocić” nawet w trakcie najsuchszego lata. Szkoda jednak, że nie udało pokazać zimowej odsłony Gór Świętokrzyskich. Najważniejszy na biegu jest kameralny klimat.

„Cel jaki nam przyświeca jest jeden. Chcemy Góry Świętokrzyskie pokazać od tej mało znanej strony. Większość tras prowadzimy poza szlakami. Dzięki temu na stosunkowo krótkich odcinkach udaje się wykręcić sporo przewyższeń, w dość trudnym technicznie terenie.” - mówi Jędrzej Maćkowski - jeden ze współorganizatorów zawodów, szerzej znany jako „od Grubasa do Ultrasa”

W tegorocznej edycji wystartowało prawie 200 osób. Zawodnicy do wyboru mieli dwa dystanse 33 km i prawie 1200 m. przewyższenia oraz 21 km i 750 m. przewyższenia. Miejscem zmagań są tereny gminy Nowa Słupia oraz Nadleśnictwa Łagów. To tu z powodzeniem, w paśmie Jeleniowskim biegacze mogą z powodzeniem, szlifować swoją formę przed najbardziej wymagającymi zawodami, czy rozpoczynać przygodę z górskim bieganiem.

Szczytniak to najwyższy wierzchołek w paśmie. Jego szczyt to kilkudziesięciometrowe podejście gołoborzem, czyli kamiennym rumowiskiem. Wg. legend to tu i na Górę Witosławską po wybudowaniu klasztoru na św. Krzyżu, zostali wygnani poganie czczący Śwista, Pośwista i Pogodę. Pradawne moce Gór Świętokrzyskich drzemią zatem tutaj i to one wybierają, komu mocy dodać, a komu ją odebrać. Najczęściej odbierają ją tym, którzy bagatelizują te niepozorne z punktu widzenia poziomic górki. Trasa biegu wg. organizatorów jest całkowicie biegowa, jednak jak się okazuje, mało kto potrafi całą pokonać biegiem. O czym świadczą czasy.

Linki do wyników znajdziesz tu:

https://dostartu.pl/kl-twa-szczytniaka-2020-c4026.pl.html

Generalnie Świętokrzyskie to idealne tereny do sprawdzianu swoich dyspozycji biegowych. Mamy tu niemal każdy rodzaj podłoża, od graniowych kamlotów wielkości telewizorów, do wciągających po pas lessowych błot. Odpowiednio wybierając trasy możemy zafundować sobie kilkukliometrowe podbiegi i tak samo długie zbiegi. Oczywiście im dłuższe, tym łagodniejsze. Są jednak miejsca, gdzie trzeba włączyć napęd na cztery łapy. - dopowiada Jędrzej Maćkowski.

I faktycznie Góry Świętokrzyskie ostatnimi czasy stają się coraz bardziej popularnym miejscem wycieczek biegowych czy organizacji obozów sportowych. Jednym z powodów jest zapewne dogodna lokalizacja i szybki w nie dojazd. Drugim, to że łącząc dzikie ścieżki i szlaki, można z tych górek skroić idealny trening dla biegaczy, na różnych stopniach zaawansowania.

Podbiegi do wyboru do koloru i dłuższe, łagodne ale jest kilka naprawdę stromych fragmentów. Ogólnie bardzo fajna sprawa i aż wstyd się przyznać, że jako mieszkaniec tamtych stron nigdy nie byłem na połowie szlaków, które dzisiaj przebiegłem.”- Piotr Szumliński - zwycięzca tegorocznej edycji Klątwy Szczytniaka.

To co jednak jest głównym atutem Klątwy, to jak mówią uczestnicy - kameralność tej imprezy i to, że organizują i pomagają przy jej organizacji sami biegacze. Kto bowiem lepiej, niż oni sami potrafi zrozumieć, co na i po biegu liczy się najbardziej? Jest zatem szczery uścisk dłoni, organizatorów z każdym z uczestników, są wypasione wegańskie punkty odżywcze, które zapewnia Primavika, doskonale ale niezbyt nachalnie oznakowana trasa, profesjonalne zabezpieczenie medyczne, integracyjna impreza po w lokalnej knajpce. Brak tu dudniących głośników na mecie. Jest za to prawdziwy uśmiech i konkretni ludzie, którym na bieżąco można powiedzieć  No i przy takiej skali imprezy, da zapanować się nad śmieciami. Z tego organizatorzy są bardzo dumni. W tym roku, po wyrzuceniu wszystkich biodegradowalnych odpadków z punktów odżywczych na kompostownik, wyprodukowaliśmy tylko 2 - 100 l worki plastiku i tyle samo śmieci zmieszanych. Tak jak zapowiadaliśmy udało nam się odzyskać ponad 95% taśmy znakującej. W dobie popularności wielkich festiwali biegowych, które produkują olbrzymie ilości nieposegregowanych śmieci, tu udaje się węglowy ślad biegacza zostawić stosunkowo mały. Kto za rok będzie próbował znieść Klątwę ze Szczytniaka. Ponoć może nie będzie trzeba, czekać do kolejnej zimy, bo w planach jest wersja z zielnymi liśćmi na drzewach na prawie dwa razy dłuższych trasach.

pozostałe informacje